Przyznam, że giełdę tekstów traktowałem zawsze jako dodatek do swojej działalności blogowej. Z reguły piszę 3 teksty w miesiącu, żeby potem zapomnieć w ogóle o jej istnieniu. Przypominało mi się z reguły kiedy dostałem maila "twój tekst został sprzedany" i to motywowało do napisania następnych paru z nadzieją na zarobek. Ostatnio trochę bardziej zainteresowałem się tematem, przejrzałem parę blogów i stron o giełdach tekstów i część ludzi zarabia na tym naprawdę konkretne pieniądze.
Oczywiście gdzie jest haczyk ?
Z tego co czytałem to trzeba pisać tych tekstów naprawdę dużo i często oraz różnej jakości. Na preclach po 1,5 zł raczej nie zarobicie. Trzeba pisać trochę artykułów, tekstów zapleczowych o różnych wartościach. Plusem giełdy jest to, że teksty wyceniamy sami jednak nie ma co szaleć bo tekst zwyczajnie się nie sprzeda. Ja z reguły odejmuję 1-2 zł od ceny, którą sugeruje giełda.
Wracając do tematu, postanowiłem zrobić eksperyment. Napisze 50 tekstów na giełdę różnej długości i w różnych cenach i zobaczymy jak szybko uda się je sprzedać. Postaram się na bieżąco relacjonować postępy. Jedyny minus to oczekiwanie na sprawdzenie tekstów przez moderatora. Mam już 15 tekstów które od 3 dni czekają na moderację.
A Wam jak idzie na giełdzie ?
Też kiedyś pisałem na zlecenie, ale zdecydowanie polecam Ci znaleźć jakąś firmę np. na olx.pl, która zatrudni do pisania i tam zarabiać.
OdpowiedzUsuńJak jesteś dobrym copywriterem to dostaniesz nawet na początek od 4-10zł za 1000znaków, a jak nie umiesz pisać to od 1do4zł.
Jak eksperyment? Jakie wyniki wnioski?
OdpowiedzUsuń